Kiedyś świat był zupełnie inny. Biegaliśmy, śmialiśmy się nie zdając sobie sprawy z wielu rzeczy. Nie wiedzieliśmy o wielu niebezpieczeństwach, które na Nas czekają w każdym zakamarku. Jako małe dziecki wierzyliśmy, że istnieje magia, większość dziewczynek zostanie księżniczkami, które uratuje kiedyś bardzo przystojny książe. Gdy trochę podrośliśmy rodzice zaczeli nam tłumaczyć że nie będzie tak jak sobie wyobrażaliśmy. W kółko powtarzali : ,,Magia nie istnieje". I wto dzieci wierzyły. Choć zmieniło to się w niektórych rodzinach, ale dopiero po czasie. Ale o tym później zacznijmy od początku.
Wróćmy do przeszłości kiedy miałam5 lat. W tamtym okresie mojego życia poznałam pewnego chłopaka, który nazywał się Antonio Riddle. Z wyglądu był prawie identyczny jak ja. Mogło, by się wydawać, że jesteśmy rodzeństwem. Nawet rozmawiając z nim czułam się jak byśmy byli spokrewnieni i znali się od dawna.
Będąc starszą (ok. 8 lat) często oglądałam zdjęcia rodzinne. Byłam na wielu zdjęciach widziałam siebie w wieku 2 latka i starsza. Nigdy nie widziałam zdjęcia kiedy byłam jeszcze niemowlakiem. Dziwiło to mnie jak i zarówno Toniego( skrót od Antoni). Często nas (mnie i moich rodziców) odwiedzał. Wtedy oglądaliśmy nasz strych na którym znaleźliszmy wiele albumów ze zdjęciami. Przez to często je przeglądaliśmy, gdy była brzydka pogoda. Jak mieliśmy oglądać parę dni pod rząd to Toni przynosił też swoje i raz jego oglądaliśmy, raz moje. Nie raz pytałam mamę czemu nie ma zdjęć jak byłam niemowlakiem. Ona odpowiadała, że jeszcze nie było aparatów, czy wymyślała jakąś inną wymówkę. I tak nigdy jej nie wierzyłam, ale nic na to nie poradzę.
Kiedy trwały wakacje między pierwszą, a drugą klasą podstawówki zaczęłam rozmawiać z Antiem o dziwnych tematach. Dokładniej ujmując o magii. Wiadomo jest każdemu, że ona nie istnieje, a mój przyjaciel mówi iż ona isnieje, a nawet ja potrafię się nią posługiwać.29 sierpnia- pamiętny dzień. Tego dnia kończyłam 11 lat i ten dzień zmienił całe moje życie. Dzień jak dzień powiemy, ale nie dla mnie. Z samego rana odwiedził nas jakiś dziwny koleś. Przedstawił się i powiedział, że jest pracownikiem Ministerstwa Magii. Przyniósł mi jakiś dziwny list, pogadał z mamą i sobie poszedł. Po południu miałam spotkać się z moim Przyjacielem Tonim i pojechać z nim i mamą do aquaparku. Dzień był wspaniały. Po tym wypadzie spędziłam czas z moim gościem. Wygłupialiśmy się i dużo rozmawialiśmy. W czasie tej rozmowy dowiedziałam się, że on też jest czrodziejem. Tylko z tą różnicą, że on o tym świecie wszystko wie a ja dopiero w niego wchodzę. Gadaliśmy dopóki się nie zciemniło. Spotykaliśmy się co dzień. 31 sierpnia umówiliśmy się już na 9 żeby nagadać się na czas w którym się nie spotkamy. Przestrzegał mnie co może mnie spotkać w Hogwarcie, ponieważ jestem osobą nie czystej krwi, ale ja uważałam iż nie ma takich okropnych ludzi którzy to wytykają. W końcu to nie moja wina, że moi rodzice nie są czarodziejami. Zawsze marzyłam o tym, że ojciec żyje, mam rodzeństwo, znamy magię oraz mamy sporo pieniędzy. Ale to tylko moje marzenia, których nikt nie pozna. Oczywiście mam więcej marzeń, ale to są największe z nich.
Kiedy wspominam tamte czasy, łza kręci mi się w oku. Odkąd oboje zaczeliśmy uczęszczać do szkół ,,z internatem" już się nie spotkaliśmy. On wyprowadził się z ojcem do Bułgarii, a ja zostałam z matką tu.
Często rozmawialiśmy o rodzinie. Ja opowiadałam mu o św.p. Ojcu . On zaś tylko o ojcu, bo matka opuściła ich jak był jeszcze mały i zabrała ze sobą jego siostrę.
To pierwszy przeniesiony i poprawiony rozdział. Mam nadzieję, że powoli uda mi się przenieść i poprawić wszystkie rozdziały i kontynuować historię. :)