wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 3

Początek dnia. Każdy taki sam można by powiedzieć. Za każdym razem wschodzi Słońce na widnokrąg, by po tem zajść i powtarzać tak w kółko tę czynność. Lecz ten się trochę różnił od pozostałych. Dzisiejszego dnia brunetka obudziła się wypełniona szczęściem (starczyło by dla paru osób :D). Dzień zaczęła jak każda normalna osoba. Wstała, wykonała poranną toaletę i ubrała szaty. Kiedy była już przygotowana by rozpocząć kolejny dzień zajęć, wyszła ze swojego dormitorium i skierowała się do PWG (Pokoju Wspólnego Gryfonów). Kiedy zeszła ze schodów od razu rzuciły jej się w oczy jedna czarna i dwie rude czupryny jej przyjaciół. Szybko poszła w tamtą stronę. Zauważyła, że cała trójka stoi tyłem do niej więc postanowiła ich przestraszyć. Zaczęła się skradać, a kiedy ktoś chciał do niej coś powiedzieć to pokazywała palcem na ustach, że ma być cicho. W końcu do niech podeszła. Zauważyła, że o czymś gadają i wciąż jej nie zauważyli więc podeszła jeszcze bliżej i stanęła tak, że miała głowę między ich uszami. Poczekała jeszcze chwilę i powiedziała Część chłopcy i Ginny. Oni, gdy usłyszeli jej głos podskoczyli i szybko się odwrócili w jej stronę.
- Dziewczyno, chcesz żebyśmy na zawał tu padli ??!!!- krzyknęli naraz (jakby to wcześniej mieli wyćwiczone ;D )
Po tych słowach, wszyscy znajdujący się w salonie wybuchli śmiechem, nawet chłopaki z Rudą. Kiedy głupawka trochę minęła udali się w stronę wielkiej sali na śniadanie. Schodząc ze schodów zauważyła, że z lochów wychodzi zgraja Malfoya z wyżej wymienionym i nowym uczniem na czele.
Wyszli na równo ze ślizgonami. Oczywiście poleciały wyzwiska ze strony ślizgonów jak i gryfonów. Jeden z wężów (Ridlle) podszedł do gryfonki i ją przytulił. Po tym czynie stało się cicho jak makiem zasiał. A dwójka, która była powodem tej ciszy nawet nie zwróciło na to uwagę. Uśmiechnęli się do siebie i zaczęli rozmawiać.
- Cześć braciszku- powiedziała wesoło brunetka
- Witaj ma siostrzyczko- odpowiedział z nonszalancją chłopak
- Wyspałeś się?- zapytała
- A wiesz, że tak. choć dziwię się, bo jeszcze długo nie mogłem po naszym spotkaniu zasnąć. A czy ma księżniczka się wyspała?
- Podobnie jak ty twa księżniczka również się wyspała. Wiesz to by było dziwne gdyby tak nie było, skoro przed snem miała wspaniałą rozmowę ze swoim klonem w męskim ciele. Potem jeszcze ten odprężający spacer. Wiesz coś Ci wyjawię. Wspomniana, że spała jak kamień :)
- No nie wiem. Wiesz słyszałem, że twój klon tak Cię wymęczył rozmową, że nie miałaś jak się wyspać
- To najwidoczniej żle słyszałeś. Bo mój klon wręcz przeciwnie. Nie umęczył mnie, a uszczęśliwił. Przypomniał mi wiele wspaniałych chwil.
Kończmy powoli już tę rozmowę, bo każdy jest głodny, a my tarasujemy wejście. Jak będziesz miał czas to pogadamy jeszcze później.
I po tych słowach weszła do sali, a za nią jej rozmówca. Po paru minutach doszli także inni. Usiedli do swoich stołów i przez chwilę siedzieli cicho i jakby zastanawiali się co się właśnie wydarzyło. Po chwili zarówno dziewczyna jak i chłopak zostali zasypani pytaniami typu: Czemu ty z nim/nią gadasz? Z kąd się znacie? itp. Osoby do których skierowane były owe pytania zaczęli pokolei na nie odpowiadać, a po chwili na całej sali rozniosły się krzyki z dwóch stron sali.
- CO TY ZROBIŁEŚ/ŁAŚ???!!!
A po chwili także usłyszano
- GADAŁAŚ Z PRZYJACIELEM/PRZYJACIÓŁKĄ? TO JEST NASZ WRÓG!!!
Po uspokojeniu się lekko na sali ze wszystkich stron, prócz osób, które brały udział w przedstawieniu, było słychać śmiech podobnie równierz ze stołu nauczycieli śmiano się w głos prócz Sneap'a (u niego było widać tylko lekkie podniesienie konciku ust). Po chwili jakby nigdy nic główni zainteresowani wyszli z sali. Kiedy doszli do najbliższego rozwidlenia dróg wybuchnęli śmiechem. Wydawało bysię, że powinno być ich słychać w całym zamku oraz jego obrębie, ale dziewczyna w chwilach gdy łapała oddech żuciła na cały korytarz zaklęcie wyciszające.
-Widziałaś ich miny?- wydyszał chłopak, gdy się trochę uspokoił
-Nie zapomnę ich do końca- powiedziała i znów zaczęła się śmiać.

W tym samym czasie na sali z której przed chwilą wyszły 2 osoby.Sala powoli dochodziła do siebie. Wyglądało to tak: osoby które pospadały z siedzeń wstawały i zaczęły siadać na miejscach które wcześniej zajmowali, nauczyciele się uspokajali (Snaep szybko założył na twarz swą maskę, pomimo tego że nikt nie zauważył różnicy). Kiedy wszyscy się opanowali zaczęli opuszczać salę ponieważ zostało 5 min. do rozpoczęcia zajęć. 
Szóstoklasiści z domu Godryka jako pierwszą lekcję mieli eliksiry. Wszyscy uczniowie którzy uczęszczają na te zajęcia czekali na spóźnionego profesora. Po 15 minutach podeszła do nich profesorka transmutacji i powiedziała:
-Eliksirów nie będzie możecie się rozejść- po tych słowach odeszła. Gryfonka, która jeszcze po śniadaniu była głównym tematem rozmów zauważyła, że wśród ślizgonów brakuje jej przyjaciela z dzieciństwa. Podeszła do Michi* i zapytała się czemu nie ma z nimi Antoniego. Ta odpowiedziała, że Snaep przyszedł po niego zaraz po śniadaniu i go gdzieś zabrał. I jak dotąd nie wrócił od Mistrza Eliksirów. Po tym jeszcze chwilę poplotkowały i każda poszła w swoją stronę.
Gdy co nieco się dowiedziała, spokojniejsza udała się na błonia. Poszła w swoje ulubione miejsce (koło wielkiego kamienia wielkości Hagrida, leżącego między drzewami przy jeziorze). Po wypowiedzeniu paru słów na kamieniu ukazał się otwór w który weszła. Jej oczom ukazało się miejsce jej kryjówki przed światem.Pewnie większość z was zastanawia się po co to jej. Już wam odpowiadam. Na 4 roku miała wiele nerwów. Zarówno w domu jak i tu w Hogwarcie. W świecie mugoli zmarła jej ukochana babcia  ze strony ojca, która była powierniczka jej największych sekretów. Po niej w spadku dostała bardzo dużo masę pieniędzy. Nie mogła szybciej narzekać na ich brak bo była by to bzdura ponieważ wraz z matką zaliczała się do szlachty wśród mugoli. Jej babcia wraz z dzadkiem byli wysoko ułożonymi hrabiami. Ale wrócmy do spadku. Dostała ładną sumkę więc postanowiła zaszaleć. kupiła meble do jej mieszkania, a drugi zestaw zakupiła by zaprojektować sobie miejsce w Hogwarcie do którego tylko ona ma wstęp i nikt jej nie znajdzie. Nawet na mapie Harrego. W chwili kiedy to postanowiła ustawiła się, że ten zakup będzie tajemnica o której nikt nie wie prócz mnie. I tak oto stworzyłam mój azyl.Więc weszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zastanawiałam się co teraz zrobić. Postanowiłam, że  nie pójdę na reszte lekcji i zrelaksuję się w moim mieszkanku.

*Michi- ślizgonka, ma dobry kontakt z Ginny i Hermioną. 

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 2

                                       Z punktu widzenia Antoniego
-Już nie ma mojej, małej i słodkiej księżniczki-myślałem na głos
-To ona kiedyś była słodka?- usłyszałem z brzegu głos Dracona
-Tak, ale wyrosła na piękną królewnę- powiedziałem z nutką smutku
-Piękną, nie piękną ale wciąż szlamowatą- dodał Draco
-Skoro zacząłeś, lepiej przestań przezywać ją od szlam. Mój ojciec właśnie dlatego mnie tu przeniósł. Nie pytaj się dlaczego, bo sam niewiem. Mam się dowiedzieć o co chodzi na najbliższym zebraniu.
-Więc może i reszta się dowie o co chodzi- podsunął przyjaciel
-Możliwe. Zresztą nie ważne. Muszę się pospieszyć, bo moja przyjaciółka nie może czekać.
-Nie może czy może ty nie możesz się doczekać?- zapytał smoku
-Jedno i drugie, no i co? Zazdrosny?
-Ty się pośpiesz, bo spóźnisz się na spotkanie z ,,przyjaciółką"- dodał uszczypliwie
-O mnie się nie martw. Ja zdąże. (Ale nie wiem czy ty wytrzymasz zazdrośniku- dodał w myślach)
- Dobra, ja spadam. Jak coś będę w dormitorium.
-Ok. Jak będępo spotkaniu to się pojawie.
Po tych słowach każdy z nich poszedł w inną stronę.
Z punktu widzenia Hermiony
Jeszcze pół godziny- myślałam- ale się ciesze. Jak ja go długo nie widziałam. Muszę szczerze przyznać, że teraz jeszcze bardziej przypomina mi mojego bliźniaka. Później jeszcze będe musiała wszystko wyjaśnić przyjaciołom, bo nic nie wiedzą o mojej przyjaźni z dzieciństwa z czarodziejem.
Jacie, jak ten czas szybko mija, lepiej już pójdę na błonia, bo zostało 15 min, a ja nie cierpie się spóźniać jak i nie cierpię osób spóźnialskich- myślała dziewczyna po spojrzeniu na zegarek stojący na szafce przy łóżku.
Wychodząc z budynku zauważyła postać siedzącą na brzegu jeziora pod jej ulubionym drzewem. Po budowie ciała zauważyłam, że to jakiś chłopak więc od razu domyśliłam się kto jest tym osobnikiem. Wiedziałam, że mogę sobie na to pozwolić więc podeszłam do niego powoli, aby mnie nie zauwarzył. Będąc zaraz za nim zakryłam mu oczy rękoma i stanęłam na palcach, by zacząć zmysłowym głosem mówić do jego ucha:
-Zgadnij kto?
-Hm, kto to może być?-mówił udając zamyślonego- Czy jest to śliczna brunetka, o pięknych bursztynowych oczach, świetnym gustem, wspaniałą figurą oraz wielką mądrością w swojej wspaniałej główce - po tych słowach przerzucił dziewczynę przez ramię i trzymał w ramionach jak małe dziecko. Po tym czynie słychać było tylko krzyki (,,puszczaj mnie; postaw; zostaw; mam dość; itp.) Przyglądając się im bliżej można od razu domyślić się powodów krzyków, a było nim chwycenie dziewczyny w pasie i okręcanie się wokół własnej osii trzymającej się dwójki. Wyglądało to z daleka jakby byli parą, ale tylko nie liczni znali prawdę o nich.
-Puszczaj mnie!!!- krzyczała dziewczyna z uśmiechem na ustach
-Postawię Cię jak grzecznie poprosisz i coś dla mnie zrobisz- powiedział z równie wielkim uśmiechem.
-No dobra. Tylko proszę postaw mnie, bo już mi się w głowie kręci- powiedziała błagalnie szatynka
-Proszę bardzo- po tych słowach postawił ją na ziemię i patrzył jak dochodzi do siebie.
Przez jakiś czas się jeszcze wygłupiali, a kiedy zmęczeni rozłożyli się pod drzewem, zaczęli rozmowę.
-Dziękuje Ci za wszystko- powiedziała dziewczyna, gdy nastała cisza między nimi
-Za wszystko, to znaczy?- zapytał nie rozumiejąc słów dziewczyny
-To znaczy, że dziękuje Ci za to iż byłeś jesteś i liczę na to że będziesz przy mnie.- powiedziała powoli dziewczyna
-Nie ma za co. A teraz temat z innej beczki. Co u ciebie, bo jak wiesz jestem nie doinformowany. Mam luki liczące jakieś 6 lat.
-Skoro są takie luki to pora je zapełnić. Szczerze mówiąc to nic. Wiesz same nudy, wieczne użeranie się z Malfoyem, słuchanie wyzwisk typu: ,, ty szlamo" itp, szczególnie ze strony wyżej wymienionego i nauka. No więc sam widzisz, same nudy.
-No nie, aż takie nudy. Ale obiło mi się o uszy, że uznają Cię za najmądrzejszą czarownicę tego stulecia.
-Wiesz coś tam mówią, ale ja taka brzydka, kujonowata szlama nie słucham plotek.
-Po pierwsze nie mów o sobie, cytuje: ,, brzydka, kujonowata szlama", po drugie to dobrze, że nie słuchasz plotek, a po trzecie to czemu nie przepadasz za Smokiem znaczy Draconem.
-Nie lubię go od drugiej klasy. Dokładniej to od chwili kiedy po raz pierwszy nazwał mnie szlamą. Od tamtego czasu i ja i on sobie dogryzaliśmy i się znienawidziliśmy.
-Acha. Szkoda, myślałem że skoro jesteście z jednej szkoły to będe mógł się z wami naraz spotykać i będe mógł mieć was oboje obok siebie. A twoim zdaniem jest możliwość abyście się pogodzili?
-Z mojej strony wygląda to tak. Dla ciebie zrobiłabym wszystko bo jesteś moim bratem, dlatego mogłabym się z nim nawet jakoś zakumplować, ale wątpie że on na to przystanie. W końcu jak wielki arystokata mógłby pokazać się przy szla... znaczy osobie mugolskiego pochodzenia- poprawiła się szybko zauwarzywszy  wzrok chłopaka
Kiedy to powiedziała zauważyła jak jej podobizna lustruje ją wzrokiem.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- zapytała 
-Robię to, bo Cię oceniam i sprawdzam prawdziwość słów Dracona- powiedział spokojnie
-I co się zgadza?- zapytała dość ciekawa
-Do paru rzeczy przyznam mu racje, ale są też takie z którymi się nie zgadzam.
-Mogę się dowiedzieć czemu byś zaprzeczył?
-Niestety, ale nie. Wiesz że wciąż wyglądamy jak bliźniaki.
-Tak, to się chyba nigdy nie zmieni.- powiedziała z uśmiechem. 
Po tych słowach oboje się uśmiechneli, a między nimi zapanowała cisza. Ale nie przeszkadzała im ona. Po paru minutach dziewczynie zrobiło się zimno przez co zaczęła drżeć. Kiedy chłopak to zauważył, zdjął bluzę i założył na ramiona dziewczyny.
-Dzięki, ale teraz ty zmarzniesz- powiedziała dziewczyna
-Nie, nie zmarznę. Choć pójdziemy powoli wstronę zamku, bo jest już dość późno.
-Tak, chodźmy bo moi przyjaciele zaczną sie martwić.
Po tych słowach chłopak szybko się podniósł i pomógł wstać dziewczynie, a następnie ruszyli do Hogwartu. Kiedy doszli do miejsca gdzie ich drogi się rozchodzą pożegnali się jak za dawnych lat, gdy byli dziećmi czyli pocałunkiem w policzek.
-To dobranoc siostrzyczko.
-Branoc braciszku- powiedziała przed odejściem i udała sie w swoją stronę podobnie jak chłopak.

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 1

Jestem na 6 roku w szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart i bardzo się z tego cieszę. Minął już drugi miesiąc szkoły. Dokładnie jest już połowa listopada, a nauczyciele zadają tyle jakbyśmy mieli już zdawać OWTM. Wiem, to dziwne. Ja Hermiona Granger, lubiąca się uczyć nie jestem już tą samą osobą co kiedyś. Te wakacje bardzo mnie zmieniły. Kiedyś na zaczepki ślizgonów reagowałam nawet płaczem, ale to było kiedyś. Teraz potrafię odpyskować tak, że do mnie należy ostatnie słowo.
Dziś na obiedzie dyrektor ogłosił, że na kolacji zostanie przydzielony nowy uczeń. Powiedział, że przyjechał do nas z Bułgarii. Ten dzień strasznie mi sie dłużył. W końcu nadszedł czas kolacji. Wyszłam dość szybko, ale na Salę wchodziłam jako jedna z ostatnich. Gdy zasiadłam, gadałam chwilę z przyjaciółmi lecz nie długo bo przerwał nam wstający dyrektor. Podszedł do podium i zaczął przemawiać:
-Wiem, że wielu z Was jest głodnych, lecz przed rozpoczęciem kolacji przydzielimy nowego ucznia Hogwartu. Witamy Antonia Ridlle.
Po tych słowach wiele, jeśli nie wszystkie zwróciły się w stronę wrót wejściowych, przez które wchodził  17-letni chłopak bardzo podobny do mnie. Kiedy przechodził koło mojego miejsca szybko wstałam i rzuciłam mu się na szyję.
-Toni - krzyknęłam.
-Hej Hermiś- odpowiedział Toni
-Z kąd wiedziałeś, że to Ja?-zapytałam się szeroko uśmiechając
-A kto inny rzucił by mi się na szyję krzycząc przezwisko, które używała pewna brązowowłosa, której nie widziałem przez 6 lat- odpowiedział wesoło, puszczając dziewczynie oczko.
-No tak, tylko ja miałam takie przywileje- odpowiedziała równie wesoło.
-Może pogadamy kiedy będzie po kolacji i bez oczu w nas wlepionych?- zapytał cicho i "dramatycznie"
-Pewnie, nawet nie wiem w jakim jestes domu
-To zaczekaj chwilkę i zaraz będzie wszystko wiadomo powiedział 
-Ok, wtedy pogadamy.
Po wypowiedzeniu tych słów udałam się do, wciąż siedzących w ciężkim szoku, przyjaciół. Zajmując swoje miejsce zauważyłam że chłopak doszedł już do stołka z tiarą. Założył ją, chwilę z nią rozmawiał, a po chwili wszyscy usłyszeli SLYTHERIN!!! Zrobiłam smutną minę, bo bardzo chciałam żeby był razem ze mną w domu, ale trudno się mówi i to nie powód żebym przestała się z nim przyjaźnić. Kiedy dosiadł się został bardzo mile przywitany, aż się nadziwić nie mogłam. Jeszcze do niech muszę podejść (ech) żeby umówić się z Tonim. Kiedy skończyłam jeść nie miałam jak dać mu jakkolwiek znak więc zmusiłam się do podejścia tam. Przy ich stole słyszałam tylko teksty typu: ,, ale dupa, szkoda że szlama", albo ,,śliczna tylko gryfonka" itp... . Naszczęście przyzwyczaiłam się i albo pokazałam środkowy paluszek albo ,,grzecznie" odpowiedziałam. W końcu podeszłam. Czemu on musi siedzieć akurat koło tego debila? No, ale trudno. Kiedy chciałam już zwrócić się do przyjaciela, oczywiście przerwała mi fretka:
-Co szlamuś, stęskniłaś się?- powiedział cynicznie blondyn
-Zgadłeś, tylko wiesz troszkę się przeliczyłeś. Bo nie za twoją krzywą gębą, a za moim Tonim- powiedziała chytrze się uśmiechając.
-Dobra- powiedział szybko chłopak, o którym wspomniała dziewczyna- nie kłócić sie przy mnie. Co chciałaś Miona?- zwrócił się grzecznie do dziewczyny z uroczym uśmiechem 
-Umówić się z Tobą- powiedziała z rozbrajającym uśmiechem.
-Chętnie, tylko podaj datę,miejsce i godzinę.- powiedział ciągnąc tę grę
-Może na błoniach za godzinę?- Zapytała stając tak wyzywająco że Malfoy widział jej stanik.
-Dobra, będe- powiedział całując jej lico.
-Do zobaczenia- powiedziała kokietyjnie.
Po tych słowach poszła w stronę wyjścia.