- Dziewczyno, chcesz żebyśmy na zawał tu padli ??!!!- krzyknęli naraz (jakby to wcześniej mieli wyćwiczone ;D )
Po tych słowach, wszyscy znajdujący się w salonie wybuchli śmiechem, nawet chłopaki z Rudą. Kiedy głupawka trochę minęła udali się w stronę wielkiej sali na śniadanie. Schodząc ze schodów zauważyła, że z lochów wychodzi zgraja Malfoya z wyżej wymienionym i nowym uczniem na czele.
Wyszli na równo ze ślizgonami. Oczywiście poleciały wyzwiska ze strony ślizgonów jak i gryfonów. Jeden z wężów (Ridlle) podszedł do gryfonki i ją przytulił. Po tym czynie stało się cicho jak makiem zasiał. A dwójka, która była powodem tej ciszy nawet nie zwróciło na to uwagę. Uśmiechnęli się do siebie i zaczęli rozmawiać.
- Cześć braciszku- powiedziała wesoło brunetka
- Witaj ma siostrzyczko- odpowiedział z nonszalancją chłopak
- Wyspałeś się?- zapytała
- A wiesz, że tak. choć dziwię się, bo jeszcze długo nie mogłem po naszym spotkaniu zasnąć. A czy ma księżniczka się wyspała?
- Podobnie jak ty twa księżniczka również się wyspała. Wiesz to by było dziwne gdyby tak nie było, skoro przed snem miała wspaniałą rozmowę ze swoim klonem w męskim ciele. Potem jeszcze ten odprężający spacer. Wiesz coś Ci wyjawię. Wspomniana, że spała jak kamień :)
- No nie wiem. Wiesz słyszałem, że twój klon tak Cię wymęczył rozmową, że nie miałaś jak się wyspać
- To najwidoczniej żle słyszałeś. Bo mój klon wręcz przeciwnie. Nie umęczył mnie, a uszczęśliwił. Przypomniał mi wiele wspaniałych chwil.
Kończmy powoli już tę rozmowę, bo każdy jest głodny, a my tarasujemy wejście. Jak będziesz miał czas to pogadamy jeszcze później.
I po tych słowach weszła do sali, a za nią jej rozmówca. Po paru minutach doszli także inni. Usiedli do swoich stołów i przez chwilę siedzieli cicho i jakby zastanawiali się co się właśnie wydarzyło. Po chwili zarówno dziewczyna jak i chłopak zostali zasypani pytaniami typu: Czemu ty z nim/nią gadasz? Z kąd się znacie? itp. Osoby do których skierowane były owe pytania zaczęli pokolei na nie odpowiadać, a po chwili na całej sali rozniosły się krzyki z dwóch stron sali.
- CO TY ZROBIŁEŚ/ŁAŚ???!!!
A po chwili także usłyszano
- GADAŁAŚ Z PRZYJACIELEM/PRZYJACIÓŁKĄ? TO JEST NASZ WRÓG!!!
Po uspokojeniu się lekko na sali ze wszystkich stron, prócz osób, które brały udział w przedstawieniu, było słychać śmiech podobnie równierz ze stołu nauczycieli śmiano się w głos prócz Sneap'a (u niego było widać tylko lekkie podniesienie konciku ust). Po chwili jakby nigdy nic główni zainteresowani wyszli z sali. Kiedy doszli do najbliższego rozwidlenia dróg wybuchnęli śmiechem. Wydawało bysię, że powinno być ich słychać w całym zamku oraz jego obrębie, ale dziewczyna w chwilach gdy łapała oddech żuciła na cały korytarz zaklęcie wyciszające.
-Widziałaś ich miny?- wydyszał chłopak, gdy się trochę uspokoił
-Nie zapomnę ich do końca- powiedziała i znów zaczęła się śmiać.
W tym samym czasie na sali z której przed chwilą wyszły 2 osoby.Sala powoli dochodziła do siebie. Wyglądało to tak: osoby które pospadały z siedzeń wstawały i zaczęły siadać na miejscach które wcześniej zajmowali, nauczyciele się uspokajali (Snaep szybko założył na twarz swą maskę, pomimo tego że nikt nie zauważył różnicy). Kiedy wszyscy się opanowali zaczęli opuszczać salę ponieważ zostało 5 min. do rozpoczęcia zajęć.
Szóstoklasiści z domu Godryka jako pierwszą lekcję mieli eliksiry. Wszyscy uczniowie którzy uczęszczają na te zajęcia czekali na spóźnionego profesora. Po 15 minutach podeszła do nich profesorka transmutacji i powiedziała:
-Eliksirów nie będzie możecie się rozejść- po tych słowach odeszła. Gryfonka, która jeszcze po śniadaniu była głównym tematem rozmów zauważyła, że wśród ślizgonów brakuje jej przyjaciela z dzieciństwa. Podeszła do Michi* i zapytała się czemu nie ma z nimi Antoniego. Ta odpowiedziała, że Snaep przyszedł po niego zaraz po śniadaniu i go gdzieś zabrał. I jak dotąd nie wrócił od Mistrza Eliksirów. Po tym jeszcze chwilę poplotkowały i każda poszła w swoją stronę.
Gdy co nieco się dowiedziała, spokojniejsza udała się na błonia. Poszła w swoje ulubione miejsce (koło wielkiego kamienia wielkości Hagrida, leżącego między drzewami przy jeziorze). Po wypowiedzeniu paru słów na kamieniu ukazał się otwór w który weszła. Jej oczom ukazało się miejsce jej kryjówki przed światem.Pewnie większość z was zastanawia się po co to jej. Już wam odpowiadam. Na 4 roku miała wiele nerwów. Zarówno w domu jak i tu w Hogwarcie. W świecie mugoli zmarła jej ukochana babcia ze strony ojca, która była powierniczka jej największych sekretów. Po niej w spadku dostała bardzo dużo masę pieniędzy. Nie mogła szybciej narzekać na ich brak bo była by to bzdura ponieważ wraz z matką zaliczała się do szlachty wśród mugoli. Jej babcia wraz z dzadkiem byli wysoko ułożonymi hrabiami. Ale wrócmy do spadku. Dostała ładną sumkę więc postanowiła zaszaleć. kupiła meble do jej mieszkania, a drugi zestaw zakupiła by zaprojektować sobie miejsce w Hogwarcie do którego tylko ona ma wstęp i nikt jej nie znajdzie. Nawet na mapie Harrego. W chwili kiedy to postanowiła ustawiła się, że ten zakup będzie tajemnica o której nikt nie wie prócz mnie. I tak oto stworzyłam mój azyl.Więc weszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zastanawiałam się co teraz zrobić. Postanowiłam, że nie pójdę na reszte lekcji i zrelaksuję się w moim mieszkanku.
*Michi- ślizgonka, ma dobry kontakt z Ginny i Hermioną.