środa, 6 maja 2015

Rozdział 10



Hermiona po opuszczeniu towarzystwa udała się do swojego pokoju zastanawiając się nad przeprowadzoną rozmową. Rozmyślając nad tym doszła do wniosku, że młodszy Malfoy był zadziwiająco cichy. Nie rzucał tyle swoich sarkastycznych uwag, nie był ironiczny, ani nie przezywał jej, jak to było w szkole. Właściwie, to było wprost przeciwieństwo jego codziennych zachowań. " Dobra, dość o nim. Trzeba się ogarnąć przed kolacją" z tą myślą ruszyła w stronę łazienki, aby się odświeżyć. Po kilku minutach, zrelaksowana udała się do garderoby w poszukiwaniu ciuchów do ubrania.  Po wybraniu stroju, umalowała się i powolutku skierowała się w stronę jadalni. Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia, zegar w salonie wybił godzinę 19. Wraz z wybiciem ostatniego dźwięku na stole pojawiły się dania i rozpoczęto spożywanie posiłku. 
Kiedy ostatnia osoba skończyła jeść, każda z osób, zarówno z rodziny jak i gości skierował się w stronę wyjścia. Dziewczyna poszła na górę, a Draco z Axelem podążyli za nią. (dwóch chłopaków śledzi dziewczynę - normalka ;] ) I tym sposobem doszli do pokoju Hermiony. Miona nie zawracają sobie nimi głowy weszła do pomieszczenia.  Aby ukazać swą gościnność nie zamknęła im drzwi przed nosami, tylko zostawiła je otwarte. Przedstawiciele płci brzydkiej skorzystali z tego i weszli do owego pomieszczenia. 
-Macie jakiś pomysł, co moglibyśmy robić, czy ja mam coś ogarnąć? 
-Możemy zagrać w butelkę, żeby się lepiej poznać - zaproponował Axel.
-Może być. A ty co na to Malfoy, znaczy Draco?
-Ujdzie. Tu czy przenosimy się do innego pokoju. 
-Tu, ale nie do końca. Przejdziemy tylko w miejsce, gdzie znajduje się wyposażony barek. Ok?
- Kujonka będzie pić- spytał Draco.
-Przestań... -zaczął Axel
-Nie martw się. Jeśli fretka będzie pić, to czemu kujonka też nie? Nie sądzisz Axel - spytała przymilnie Hermiona.
-Mnie w to nie mieszajcie. Ja nie wiem o co chodzi z tą fretką i kujonką. A może najlepiej skończmy tę rozmowę i idźmy się pobawić, lepiej poznać. Co wy na to?  
-Masz rację. Dobra, chodźcie-  po tych słowach dziewczyna skierowała się w stronę biblioteczki i dotykając wgniecenia w boku szafki przeszła przez nią jakby nigdy nic. Ci kolejny raz w tym dniu nie dowierzali własnym oczom, ale spróbowali uczynić to co właścicielka pokoju. Za pierwszym razem zderzyli się z szafką. Dopiero za trzecim razem udało im się przejść przez ten dziwny przedmiot.
-Serio? Za trzecim razem? To takie trudne czy co?Dotykacie wgniecenia na biblioteczce i przechodzicie.  cała filozofia.- Tymi słowami przywitała chłopaków dziewczyna, gdy w końcu udało im się pojawić koło niej.
-Panna mądralińska się znalazła- pod nosem zamruczał Draco.
Reszta zignorowała jego pomruki. Następnie wszyscy zajęli wygodne miejsca, wokół stolika, na którym znajdował się powód obecności  w tym pomieszczeniu.
- Czego panowie sobie życzą?- spytała grzecznie gospodyni wskazując stojące na środku butelki i szklanki zaraz obok.
-Zdaję się na ciebie - odpowiedział z błyskiem w oku starszy blondyn.
-Byle wysoko % - powiedział na głos Dracon, a pod nosem zamruczał: " bo długo na trzeźwo z nią nie wytrzymam.
Reszta towarzyszy, zignorowała, albo nie dosłyszała tego co powiedział ich kompan. Dziewczyna przygotowała napoje dla swoich gości i dla siebie. Podała każdemu "zamówione" drinki i zajęła swoje miejsce. Przez jedno ze swoich hobby posiadała  pustych butelek w tym pomieszczeniu, a przez problemy chłopaków z przejściem jedna z nich już dawno stoi ustawiona na stole. Zeszliśmy z tematu. 
-Kto zaczyna- spytała Hermiona trzymając w dłoni pustą butelkę.
-Możesz ty, w końcu jesteś jedyną dziewczyną w towarzystwie- zaproponował pomysłodawca zabawy.
-Niby tak, ale to ty ją wymyśliłeś. A ty co sądzisz Malf... znaczy Draconie? A może ty zaczniesz, nic się nie odzywasz i wogóle. Co ty na to Ax? -zaproponowała dziewczyna.
-Mi to pasi. A tobie bracki?
-Mi też. To zaczynamy?
-Jasne- stwierdzili Axel i Hermiona.







Hej, nw czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale tych co jeszcze trwają chciałabym serdecznie przeprosić za taką zwłokę. Myślę, że teraz będę się częściej wypowiadać, ponieważ jestem po testach i już tak nad nami nie siedzą :)
Pozdrawiam



wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 9

Jako ludzie z wyższych sfer musimy umieć się zachowywać nie  tylko  na balach lecz również przy stole.
Ta zasada obowiązywała również w domostwie, które gościło rodzinę Malfoy'ów. Dlatego każda osoba, która zajrzała by do pomieszczenia w którym spożywa się posiłki zobaczyłaby osoby, które po zachowaniu można by posądzić o nieme. Lecz nic bardziej mylnego. Tu, w domu rodziny, która należy do arystokracji jest to norma.
Po skończeniu posiłku przez wszystkie osoby siedzące przy stole zaczęły się rozmowy o wszystkim i o niczym. Nie trwały one jednak długo, ponieważ rozmowa przestała się kleić, a nie wszystkie tematy mogły być poruszane w owym gronie.

Kiedy zakończyliśmy konserwację przy stole, podzieliliśmy się na dwie grupy. Dorośli poszli w swoją stronę, a młodzież w swoją.

Kiedy Hermiona skierowała się w stronę tajnego wyjścia na ogród, potomkowie krwi Malfoy podążyli za nią. Kiedy stopy przedstawicieli płci brzydkiej stanęły na trawie, nie mogli nadziwić się pięknu otoczenia. W jednej chwili zamurowało ich z wrażenia. Dziewczyna nie zwraciając na nich uwagi skierowała się do wcześniej wyznaczonego sobie celu, którym była huśtawka znajdująca się nieopodal. Gdy goście otrząsneli się z szoku zaczęli się kierować w stronę dziewczyny. Pomimo tego, ze Malfoy'ów uznawano za rodzinę bez serca nie można było tego o nich powiedzieć. Szybko podeszli do Miony i zajęli ławkę znajdującą się na przeciw huśtawki. 
-Co chcecie robić - spytała Hermiona zeskakując z huśtawki. 
-Może pokażesz nam to miejsce, a wtedy się coś wymyśli - Zaproponowal Axel.
-Jasne, czemu nie- powiedziała panna Granger i ruszyła przed siebie. Kiedy nie usłyszała kroków jej towarzyszy odwróciła się i spytala- Idziecie?
-Już, już. Powoli, mamy cały dzień jeśli nie więcej. - Stwierdził starszy z braci.
-Co masz na myśli, mówiąc ,,jeśli nie więcej"? Zostajecie na dłużej?- spytała zaciekawiona.

- Dokładnie to nie wiem. Usłyszałem tylko jak Dorośli się nad tym zastanawiali. Mam nadzieję, że zostaniemy, bo  chciałbym spędzić z tobą więcej czasu.
- A skąd wiesz, że ja też chcę go spędzić ? Może mam cichą nadzieję, że jak najszybciej opuścicie posesję mojej babki.
- Jesteś, aż tak wyrachowana- spytał Alexander.
- Nie znasz mnie jeszcze.- wypowiadając to zdanie zaczęła oddalać się w stronę domu.
Starszy brat tylko pokręcił głową z uśmiechem na twarzy przyglądając się oddalającej dziewczynie.
-Zauważyłeś, że nie mamy planów na dzisiaj? Mieliśmy to z nią wymyślić. - stwierdził Draco
-Co? A tak plany na dzisiaj. Całkiem o tym zapomniałem. Sorry, ale nie miałem do tego głowy. Widziałeś jaki ona ma uśmiech, a jaką figurę? - spytał rozmażony Axel.
-Tak, tak. Ja idę do siebie. Nie chce mi się słuchać jaka to ona nie jest- to stwierdzając zaczął kierować się w stronę wejścia.

-Albo jest innej orientacji, albo zazdrosny- stwierdził pod nosem chłopak i podążył tropem swoich towarzyszy.


************
Wiem, długo mnie nie było. Jestem gotowa przyjąć na siebie Crucio, a nawet bardziej wymyślne zaklęcia. :)
Przepraszam, ale ciężko jest pozbierać się po stracie 2 bliskich osób i wrócić do codzienności.

Co do rozdziału jestem średnio zadowolona. Miałam trochę inną wizję, ale cóż. Czekam na wasze komentarze z opinią. Nie wiem kiedy następny, ale nie powinno być aż takiej długiej przerwy.
Może do ferii, a jak nie to w czasie ich trwania postaram się coś wstawić.


sobota, 18 października 2014

...

Wiem, że już długo nic nie pojawia się na blogu, ale 3 gimnazjum to nie przelewki.
Rozdział jest w większej połowie przygotowany, lecz nie wiem kiedy go dokończę. Wczoraj odbył się pogrzeb mojego ojca co bardzo "siadło" na moją psychikę. Jestem ledwo żywa, a do przygotowania tekstu potrzeba jednak sprawnych myśli. Jeśli tylko dojdę do siebie dam znać. Bardzo chciałabym  jeszcze przeprosić za te zwłokę dotyczącą wstawiania, ale najlepiej pisze mi się na laptopie mojego taty, a ten był dostępny tylo raz w tygodniu i to na dość krótko.

Jeszcze raz przepraszam,
i przesyłam pozdrowienia Gunia

sobota, 30 sierpnia 2014

*** Załamanie prowadzi nie tylko do tragedii... *** cz.2

Te kilka dni przemieniło się w kilka tygodni, a później także miesięcy. Dziewczyna długo nie mogła się pozbierać pomimo wsparcia ze strony przyjaciół. Po upłynięciu pewnego czasu jej załamanie zmalało. Zaczęła być obojętna na wszystko. W trakcie rozmów dość często odpływała, co spowodowało, że nie wiedziała o wielu ważny momentach, które miały miejsce. Przyjaciele opowiadali nie tylko co dzieje się teraz, ale także o wielu rzeczach, w których dziewczyna nie brała udziału przez zainteresowanie ślizgonem. Dziewczyna odpowiadała lakonicznie, żeby dali jej spokój w sprawie ze zniknięciem Draco.
Przyjaciele sądzili, że jest już z nią lepiej. Przynajmniej część z nich. Ron, gdy tylko dziewczyna zaczęła odpowiadać wziął się ''do pracy". Zaczął z nią częściej wychodzić, rozmawiać.
Podczas jednej z takich przechadzek chłopak zapytał czy będzie z nim chodzić. Miona nie zwracając uwagi o co Ron pyta , zgodziła się. Mijały dni, a Wesley już planował zaręczyć się z Hermioną. I tak jak poprzednim razem wszystko odbyło się bez problemowo. Dziewczyna odpowiedziała pozytywnie, a w domu wybuchł rozgardiasz. Wszyscy się cieszyli, że ta dwójka przyjaciół połączy się węzłem małżeńskim, a szczególnie Molly, która od poznania panny Granger traktowała ją jako własną córkę.
W całym tym chaosie nikt nie zauważył miny przyszłej panny młodej. Hermiona patrzyła na to wszystko tak jakby jej to nie dotyczyło, jakby to nie ona przyjeła te oświadczyny.
Po tym wydarzeniu wszystko mijało expresowo. Przygotowanie wesele, zaproszenia dla gości suknia panny młodej.

I tym o to zdaniem wracamy do początków tej historii.

Powiedziało się A to trzeba powiedzieć też B. Nie zamierzam uciekać, wolę żyć nie szczęśliwie i nie niszczyć radości wszystkich tych ludzi niż uszczęśliwić samą siebię. Gdyby "Ktoś" przerwałby tę farsę nie zastanawiałabym się, ani sekundy, ale nic takiego się nie stało i od tej chwili noszę nazwisko Weasley.


Minęły już 2 lata od naszego ślubu.
W tym czasie zdąrzyłam się już przyzwyczaić do bycia żoną Rona i jakoś z tym żyję. Wróciłam do siebie i nie rozpaczam już po stracie ukochanego. Teraz wiem do czego może to doprowadzić i tęsknie tylko, gdy jestem sama i wiem, że nikt mnie nie zobaczy. 
Dowiedziałam się że Ronald Weasley od jakiś 3 czy 4 lat zajmuję stanowisko Szefa Biura Aurorów. Po usłyszeniu tej nowiny musiałam zostać sama, bo momentalnie skojarzyło mi się to z Malfoyem. Po ochłonięciu i przyswojeniu tej wiadomości wróciłam i zachowywałam się jakby nic się nie zdarzyło.
Wiele razy podczas nieobecności mojego małżonka rozmyślam nad rozwodem. Coraz częściej się kłócimy. Na szczęście nie mamy dzieci, które miałyby tego słuchać bądź byłyby powodem dla którego miałabym zostać u boku Rona. Również jego zachowanie daje wiele do życzenia. Kilka razy mnie uderzył i wykorzystał. Oczywiście nie mogę powiedzieć o tym nikomu, ani o tym, że prawdopodobnie ma kochankę. Nikt mi, by nie uwierzył, dodatkowo uznali by, że zmyślam.
Postanowiłam. Jutro, gdy tylko Ron wyjdzie do pracy idę do kancelarii adwokackiej- po tej myśli dziewdzyna wyszukała w internecie najlepszą kancelariee w mieście, spisała adres, usunęła historie przeglądania i wyczekiwała dnia następnego.
Nie mogło być lepiej. Ta myśl przeszła Hermionie przez myśl, gdy tylko dowiedziała się, że Ron ma wyjazd i przez miesiąc nie będzie go w kraju. Kiedy minęła godzina od wyjścia Wesleya wiedziała, że może już spokojnie wyruszyć do wyznaczonego wcześniej celu. Szybko się przebrała.
Zostało jej się tylko uczesać i może wychodzić. Szybko się wyszykowała i po jakiś 15 minutach stała przed gmachem najlepszej kancelarii adwokackiej nie tylko w samym Londynie, ale w całej Wielkiej Brytanii, pod nazwą M&B&D. Pod tymi literami można było zobaczyć grafikę przedstawiającą trzy postacie (były nimi Smok, Byk i Diabeł). Weszła do środka i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to piękność (do, której się nawet nie umywa- myśli Miony) stojąca za kontuarem. Podeszła do tej kobiety i spytała się o wolnego adwokata. Ta wskazała jej pokój nr. 2, poczym wróciła do swoich zajęć nie zwracając już na Mionę uwagi. Ta skierowała się do wskazanego jej pomieszczenia, zapukała i po zaproszeniu weszła. Po podniesieniu głowy zobaczyła osobę bardzo dobrze jej znaną, a był nią ...


_________________________-
Narazie na tym kończę. Jestem ciekawa czy domyślicie się kto jest osobą w tym gabinecie :)
Nie wiem kiedy pojawi się następna notka. Jestem w 3 gim i ciężko mi będzie siadać, ale obiecuję, że będę siadać jak tylko znajdę czas.

Jeśli chcecie coś więcej wiedzieć o mnie lub innych sprawach związanych z blogiem zapraszam: http://www.askme.pro/ta_inna999#

środa, 16 lipca 2014

*** Załamanie prowadzi nie tylko do tragedii... *** cz.1

Jest rok 2010. Jestem prowadzona ku nowej drodze życia. Wciąż czuję niepewność. Wszystkie znane mi mężatki z krótkim stażem opowiadały, że w czasie drogi wątpiliwości znikają. Wiedzą, są pewne, że to Ten jedyny stoi na ślubnym kobiercu. Ja tego nie czułam. Zmuszono mnie do tego ślubu i wykorzystano moment mojej słabości (wyjazd ukochanego mnie załamał).
Kroczę powoli z moim ojcem. Proszę i grożę wszystkim znanym mi bóstwom, aby przerwali ten cyrk, zwany ślubem.
Pewnie większość osób, które poznaje tę historię zastanawia się co wydarzyło się, że księżniczka Gryffindoru jest taka potulna, nie sprzeciwia się i dalej ciągnie to przedstawienie? Osoby zainteresowane zapraszam do zapoznania się z moją historią.


                                                    ~~10 lat temu~~

Rok ukończenia nauki przez Świętą Trójce w "nowym" Hogwarcie. Pewnie wiele osób zdziwiło, że pomimo otwartej drogi ku dorosłości i kariery, postanowili wrócić do szkoły. Nie tylko oni tak zrobili. Większość ich rocznika postąpiła podobnie. Największym zaskoczeniem byli ślizgoni. Wszyscy, którzy przeżyli i nie zostali skazani powrócili ukończyć szkołę. Pomimo trudności, dali radę i wytrzymali złośliwości reszty domów. Pomogła im w tym osoba po której nikt by się tego nie spodziewał, a doznała najwięcej złośliwości ze strony domowników tego domu. Jak większość osób się domyśliła, tą osobą jest Hermiona Granger.
Zgoda między dziewczyną, a tym domem rozpoczęła się od przeproszenia jej przez domowników, w czasie jazdy pociągiem. Jak wiadomo takiego uprzykrzania nie można wybaczyć od tak. Pomimo przeszłości Miona dość szybko znalazła wspólny język z Teodorem Nottem (przyczyniło się do tego dzielenie pozycji Prefekta Naczelnego, ale to szczegół). Podczas licznych patroli zblizyli się do siebie przez co śmiało można nazwać ich przyciolmi.
Pewnego wieczoru zamiast Teo pojawił się jego przyjaciel Draco Malfoy. Pomimo prób rozpoczęcia jakiejś rozmowy, nadal panowała miedzy nimi cisza. Dziewczyna nie raz była świadkiem jaki jest bez maski, lecz nadal ciężko jest jej z nim normalnie rozmawiać. Jedyna możliwością , by zobaczyć jak ta dwójka ze sobą w miarę normalnie rozmawia jest sytuacja , w której ta dwójka przecholowala z procentami.
-Granger, co byś powiedziała na mały wypad poza Hogwart?
-Zakład, czy "dobra rada" Teo?
-Żadne z wymienionych. Moja inicjatywa.
-Jeśli się zgodzę, dowiem się gdzie mnie zabierzesz?
-Raczej nie, ale to już nie była by niespodziank.
-Zgodzę się tylko, ze względu na...
-Wspaniałe towarrzystwo?
-Nie. Na zaspokojenie mojej ciekawości i bycie gryfonką. Za długo przebywam w towarzystwie ślizgonów, by nie spodziewać się takiego chwytu.
-Przejrzałaś mój plan B.
Od tego zdania znów zapadła cisza i trwała między nimi do końca patrolu.
-To do piątku. Pasuje Ci o 18?
-Pasuje. Do jutra.
I od tego spotkania zmienił się stosunek Hermiony do Dracona. Zaczęły się częstsze spotkania, drobne całusy i tak rozwijała się ich znajomość. Większość znajomych byli pewni, że są parą, co spowodowało wiele nie przyjemnych incydentów. Od próby utopienia dziewczyny, po zrzucenie chłopaka z miotły podczas treningu. Przez te wypadki coraz częściej się kłócili co doprowadziło do zaprzestania kontaktów między nimi. Nie doszło do zgody przed zakończeniem roku więc ukończyli go we wrogich stosunkach.

Nie mieli o sobie wieści przez 7 lat. Spotykali się ze wspólnymi przyjaciółmi, ale nigdy ze sobą. Chłopak wyjechał do Ameryki, dziewczyna do Francji. Niedane im było się spotkać do czasu ślubu Ginny i Teodora. Oboje byli świadkami młodej pary. Zostali zobowiązani do przynajmniej jednego wspólnego tańca, jak wiecie na tym jednym się nie skończyło.
Po tym weselu odnowili kontakty i zaczęli się częściej spotykać. Odżyła ich przyjaźń i nie tylko. Po 2 latach od wesela zaczęli się ze sobą spotykać jako para.
Dziewczyna sądziła, że wszystko układa im się bardzo dobrze. Żadko się kłócili, bardzo się kochali- krótko mówiąc było jak w bajce. Ale jak wiadomo nie wszystkie bajki mogą się kończyć słowami ".. i żyli długo, i szczęśliwie." Również w życiu panny Granger musiało się coś popsuć.

Mieszka z Draconem już od 3 miesięcy. Jak co rano obudziła się sama w łóżku. Nie zwróciła na zbyt dużej uwagi ponieważ zawsze, gdy ona się budzi jej ukochany przygotowuje dla nich śniadanie. Wykonała swój codzienny rytuał i zeszła na dół, by ze swoim chłopakiem zjeść śniadanie,
Kiedy weszła spostrzegła, że kuchnia jest pusta. Zaczęła chodzić po domu, ale nikogo poza nią nie było w środku. Zrezygnowana poszła do sypialni, by sprawdzić szafy. Po dokładnym rozglądnięciu się spostrzegła, że w domu są tylko jej rzeczy jakby od zawsze mieszkała sama. Nie patrząc co ubiera i jak wygląda wyleciała z domu i szybko teleportowała się do swojej przyjaciółki Ginny (która przebywała z mężem w Norze). W leciała do domu państwa Wesley i nie patrząc na nic siłą wyciągnęła przyjaciółkę na podwórze. Za raz za nią wyleciał jej mąż. Całą trójką siadneli pod starym dębem i wsłuchali się w opowieść panny Granger. Po wysłuchaniu jej słów jednogłośnie stwierdzili, że nie może być teraz sama i zostaje na kilka dni z nimi w Norze.