środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 4

Kiedy nastała już pora kolacji postanowiła, że na nią nie pójdzie. Wyobraża sobie jak tam wchodzi, a wszystkie oczy zwrócone na nią. Przyjaciele podbiegają do niej i pytają sie gdzie była, co robiła czemu nie była na lekcjach itp. Nie chciało jej się tego słuchać, więc postanowiła zaszaleć dzisiejszej nocy. Przeszła do swojej garderoby i wybrała:
Stylizacja tajemniczy motyl
Umalowała się, podkręciła włosy tak by układały się w piękne fale.
Skontaktowała się z Alice (pracuje w klubie, w świecie czarodziejskim) z Magic Fantastic i poprosiła o załatwienie 2 wejściówek. Kiedy było już wszystko gotowe napisała MwK* o treści:
Czekam na cb za 1h w Magic Fantastic. Nie ma odmowy.
całuję Miona
Wysłała to do swojego ,,bliźniaka" i wyszła ze swojej kryjówki, rzucając wcześniej zaklęcia ukrywające, które są lepsze niż peleryna Harrego. Kiedy była już przy bramie wejściowej do Hogwartu szybko rzuciła odpowiednie czary i już była wolna. Postanowiła się przejść i pomyśleć o tym co ją spotkało.
Wczasie kiedy Miona się przygotowywała. Wiele mil od Hogwartu.
W Domu Riddlów trwało zebranie śmierciożerców. Byli wszyscy z wewnętrznego kręgu.
-Panie Whitshire opanowane. Tak jak kazałeś rodzinę rządzącą zostawiliśmy przy życiu, reszta- i nie dokończył tego zdania, gdyż drzwi od sali obrad otwarły się z hukiem, a przez nie weszła kobieta. Nikt nie wiedział kim jest póki ta się nie odezwała swym aksamitnym głosem.
-Witam wewnętrzny krąg. Widzę, że nikt się mnie nie spodziewał, ale ja na waszym miejscu byłabym w identycznej sytuacji.- powiedziała, zachichotała jak nastolatka, po czym spojrzała na miejsce które zajmował przywódca tej bandy.
-Bella usiądź koło Narcyzy ta pani zajmię twoje miejsce- powiedział powoli lecz dosadnie Voldemort.
-Oczywiście Panie- powiedziała, ukłoniła się i odeszła na miejsce jej przeznaczone koło rodziny Malfoy`ów z niezrozumieniem wypisanym na twarzy.Kobieta większości osób nieznana podeszła dostojnym krokiem do miejsca które ma zająć, lecz zanim to zrobiła Voldemort wstanął i odsunął jej krzesło jak na arystokatę przystało. Ona zajęła to miejsce i podziękowała. Po tym przywódca nim zasiadł powiedział:
-Niektórzy z was znają osobę która siedzi koło mnie, ale pewnie nie skojarzyli twarzy. Ale są równierz osoby które jej nie znają. Więc ją wam przedstawiam. Przed wami Janet Reszą. Moja żona oraz matka mych dzieci. Po tych słowach z sali wybiegł jeden z obecnych. Był to najwierniejszy sługa Voldiego, któremu kazał się przesiąść na inne miejsce. Jeśli dobrze przeczytaliście to wiecie że była to Belatrix Lestrange. Nie minęło pół minuty, a z sali wybiegł jeszcze syn samego przywódcy, Antonio Riddle. Przez chwilę na sali było słychać tylko szepty. Im dłuższy czas mijał od tego wydarzenia tym szepty były głośniejsze. Kiedy Jane nie mogła już wytrzymać, wrzasnęła.
-Cicho bądźcie. Przy was nawet swoich myśli nie słyszę.- powiedziała do wszystkich, a po chwili zwróciła się do swojego męża- Tom wezwij Antoniego, muszę Ci wyjaśnić parę spraw oraz jemu opowiedzieć naszą historię.- powiedziała szeptem, tak by tylko on mógł to usłyszeć. Odpowiedział jej skinięciem głowy. Po chwili wstał i zwrócił się do swoich popleczników:
- Na dziś zebranie skończone. Kiedy rozwiąże pare spraw znów je zwołam i wtedy je dokończymy. Nie wiem dokładnie kiedy się odbędzie, ale niech wszyscy będą przygotowani, gdyż parę osób wezwę przed, bo muszę ustalić z co niektórymi osobami parę rzeczy.- Po zakończeniu tego przemówienia zasiadł, a wszyscy znajdujący się w sali prócz kobiety zajmującej miejscę po jego prawej stronie opóścili pomieszczenie. Kiedy zostali już sami postanowili, że porozmawiają w gabinecie i wyjaśnią sobie pewne sprawy, a potem wyjaśnią wszystko ich synowi. Po 5 minutach, zasiadali na sofie znajdującej się w owym pokoju.
-Zapamiętałeś co piję - powiedziała jakby do siebie.
-Czemu się dziwisz? Byłaś jedyną kobietą, której uległem i zakochałem się bez opamiętania- powiedział spokojnie
-No tak. Mam pewne pytanie- powiedziała po chwili, gdy gospodarz kiwnął głową,powiedziała- W zdaniu, które wypowiedziałeś użyłeś czasu przeszłego. To znaczy, że przestałam być już kobietą twojego życia?
-Zgadza się. Użyłem tego czasu. A co do odpowiedzi na twoje pytanie to brzmi ono negatywnie. Wciąż nią jesteś i nie mam zamiaru tego zmieniać- po wypowiedzeniu ostatnich liter pocałował kobietę. Ona, w pierwszej chwili nie odwzajeminiła pocałunku, gdyż nie wiedziała co się wydarzyło, ale bardzo szybko się zreflektowała i oddała go z równie wielką pasją. Kiedy przerwali pocałunek, spojrzeli w swoje oczy z iskierkami się w nich oraz uśmiechami na twarzach. Potem zaczęli dalej rozmawiać.
-Co się działo z Tobą przez ostatnie 15 lat? Nic niewiem. Szukałem Cię bardzo długo, niestety bez skutków. Gdzie byłaś?
-Przeniosłam się do mugolskiego świata. Wiesz, zamieszkuje tam mój kuzyn With. Jest czarodziejem, więc wyjawiłam mu moją sytuację i postanowiliśmy, że będziemy udawać małżeństwo, a ja przejmnę wymyślone przez niego nazwisko. I tak zostało do dnia dzisiejszego. Wychowałam naszą córkę tak jak należy. Niestety dla jej bezpieczeństwa, byłam zmuszona rzucić na nią pare zaklęć zmieniających charakter. Dostała się do Hogwartu i, niestety, ale przez zaklęcia należy do gryfiaków.
-Przepraszam, że Ci przerywam, ale mam pytanie dotyczące naszej córki. Nie powiedziałaś jej o swoim pochodzeniu, prawda?- kiedy kobieta przytaknęła skinięciem drążył dalej- To znaczy, że jest uważana za szlamę jak mniemam?
-Tak, masz rację. Jest uważana za szlamę, którą Ty miałeś okazję już spotkać.
-Tak? Ja znam tylko jedną szlamę w Hogwarcie i wiem o niej dość sporo. Nazywa się Hermiona Granger i jest przyjaciółeczką Pottera.
-Skoro wiesz jakie dane ma nasza córka pozwolisz, że będe opowiadała dalej.
-Momencik. To znaczy, że mianem najmądrzejszej czarownicy stulecia jest określana nasza córka?- zapytał niedowierzając.
-Jeśli takim mianem określa się Hermionę Granger, to tak. Jest to nasza córka.
-Dobrze. Ja co nieco wiem, ale ty nic nie wiesz o twoim drugim dziecku.- powiedział jakby zamyślony
-Właściwie, to nie widziałam go przez ostatnie 5 lat.
-Jak to?
-Jako dzieci, Hermione i Antonia łączyła bardzo bliska przyjaźń. W czasie wolnym, a muszę dodać, że chyba codziennie, odwiedzał nas. Więc widziałam jak zmieniał się w tamtym czasie. Później wyjechał do Durmstargu i tyle go widziałam. Niedawno dostałam list od Hermiony, iż przeniósł się do Hogwartu. To był jeden z głównych powodów mojego przyjścia tu. Niewiedziałam gdzie mogę Cie znaleźć. Ale kiedy dowiedziałam się o naszym synie to przypomniałam sobie parę ważnych szczegółów. Niewiem czy wiesz, ale przy ucieczce z naszą córeczką dostałam Obliviate, naszczęście na tyle słabym że pamiętałam wiele szczegółów, ale nie mogłam przypomnieć sobie gdzie cię znaleźć, jak nazywa się nasz syn itp.
-Dlatego, wcześniej nie pojawiłaś się w progach naszego domu, tak?
-Dokładnie. Wiem, że możesz mieć mi to za złe, ale to nie ja się do tego przyczyniłam. -po tych słowach kobieta wtuliła się w ramię męża i się rozpłakała.
-Kochanie, nie płacz. Ja rozumiem i nie mam Ci tego za złe. Przeciwnie. Cieszę się, że wróciłaś.
-Dziękuje. Już mi lepiej. Może teraz wyjaśnimiy wszystko Toniemu?
-Oczywiście kochanie- powiedział mężczyzna.




*- magiczny odpowiednik SmS



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz