-Wołał Pan Mili?- zapytała drżącym głosem
-Tak. Poproś mojego syna tutaj. Przekaż, że ma się stawić najszybciej jak to możliwe.
Po usłyszeniu swego rozkazu Mili przeteleportowała się do pokoju młodego Riddla. Kiedy chłopak zobaczył skrzatkę spytał się o co chodzi, a ta przekazała mu dokładnie to co usłyszała chwilkę przed pojawieniem się w tym pomieszczeniu. Chłopak postanowił, że pójdzie do ojca i dowie się o co chodzi i dopyta o tą osobę, która niby jest jego matką. Po 5 min stał pod gabinetem. Zapukał, a kiedy usłyszał "wejść" otworzył drzwi i podszedł do miejsca które zajmował jego ojciec oraz "matka".
-Usiądź synu. Musimy poważnie porozmawiać.- powiedział ojciec
-Oczywiście. Tylko nie mogę za długo tu przebywać, bo jestem umówiony z pewną osobą.
-Dobrze, będę starał się streścić jak najbardziej będzie to możliwe.
-Dziękuje.
-Zacznijmy od tego, że jest to twoja matka- powiedział wskazując na kobietę siedzącą obok niego- dotychczas ukrywała się by twoja siostra była bezpieczna. Znasz twoją matkę, zarówno jak i siostrę bardzo dobrze. Ją Ci przedstawiłem, ale dane twej siostry zostaną narazie zatajone. Dowiesz się w swoim czasie. Ja muszę na chwilę wyjść, wy sobie porozmawiajcie, wyjaśnijcie wszystko.- powiedział zwracając się do syna i żony. Po chwili w gabinecie pana domu zostali sam na sam syn z matką, którą miał zamiar poznać.
-Wiem, że ciężko przyswoić ci tę wiadomość, ale to prawda. Jeżeli masz do mnie jakieś pytania, pytaj śmiało. Jeśli będziesz mógł zwracaj się do mnie po imieniu, bo wiem że na matkę to jest za szybko.
-Dziękuje i tak mam pare pytań. To może od początku. Kiedy cię spotykałem i poznałem?
-Nie powiem ci dokładnie, bo przytym wyjdzie tajemnica o twojej siostrze. Więc, u mugoli tak się mówi, w wieku przedszkolnym bardzo często odwiedzałeś jedną dziewczynkę w świecie mugolskim.
-Przepraszam, że przerywam,ale skąd pani to wie?
-Jak już zaczęłam mówić odwiedzając tę ulicę zawsze przechodziłeś koło mojego domu.
-Mam jeszcze wiele pytań, ale to zostawię jak będzie tu moja siostra. Co u niej? Gdzie chodzi do szkoły?
-U niej wszystko dobrze jak mi wiadomo, a chodzi do Hogwartu.
-Więc często ją spotykam. Mam jeszcze jedno pytanie. Jest bardzo podobna do mnie?- zapytał z lekkim przejęciem w głosie
-Tak. Jakbyście stanęli koło siebie od razu widać waszą podobiznę.
-To dziękuję za rozmowę. Ja uciekam. Dowidzenia.- powiedział i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
Szybko doszedł do swojego pokoju. Wziął komórkę w ręce i napisał szybko:
Będę za godzinę. Wyczekuj mnie.
Twój braciszek :)
Po wysłaniu wiadomości szybko wybrał białą koszulę, ciemne jeansy i poszedł się przebrać.
***Hogwart, gabinet Dumledora
-Albusie, trzeba sprawdzić czy nie ma jej w naszej szkole.- powiedziała Minewra McGonagall
-Zrobiłem to i żadna nie pasuje, ani osobowością, ani wyglądem- powiedział spokojnie dyrektor hogwartu
-Przecież gdzieś musi się kształtować. Wiesz dobrze, że ma wielki potencjał przez co łatwo powinno się ją rozpoznać, bo może grozić światu czrodzieji jak i mugoli niebezpieczeństwo. Dlatego trzeba ją zlikwidować.
Jeszcze przez jakiś czas trwały podobne dyskusje między zakonem feniksa, a osobami z kadry nauczycielskiej.
***Magic Fantastic
Między ludźmi przeciska się trójka przystojnych, młodych mężczyzn w stronę najbardziej obleganej osoby płci pięknej w tym miejscu.
-Już myślałam, że nie dotrzesz -powiedziała do jednego z przybyłych, nie dostrzegając ogona chłopaka.
-Przepraszam Cię siostrzyczko za opóźnienia, ale nie łatwo było się tu dostać.
Po wypowiedzeniu tego zdania zauważyła dwóch znanych, jej dobrze starszych nastolatków.
-Co robią tu, te matoły? -powiedziała to takim tonem, że wszystkim znajdującym się w jej otoczeniu przeszedł dreszcz po plecach.
-Wypraszam sobie matoła- powiedział ciemno włosy
-To wypraszaj se, ale moim zdaniem i tak jesteś. Jako pocieszenie ci powiem, że mniejszym niż osobnik stojącym koło ciebie.
-To wspaniale. O pani, dzięki ci, żeś uznała mnie wyżej w randze.- powiedział Zabini
-Przestań już błaznować. Nie przyszłam tu żeby mieć bardziej zszargane nerwy, ale się uspokoić. Więc przepraszam was, ale zabieram tego pana ze sobą- powiedziała, po czym chwyciła Antoniego za rękę i poszła w stronę parkietu.
Panowie, którzy zostali w tym samym miejscu wpatrywali się w tańczącą parę, a po chwili znaleźli jakieś wolne panny i równierz zaczęli wirować na parkiecie.
***około 5 rano, korytarze hogwartu
-Bądźcie ciszej- syknęła jedyna dziewczyna w towarzystwie do zataczających się chłopaków. Przez parę minut szli w ciszy, ale po chwili znów było słychać wycie Zabiniego. Dziewczyna już się nie odzywała, tylko rzuciła zaklęcie Silencio i prowadziła ich dalej. Po 5 min byli przy wejściu do salonu ślizgonów.
-Jakie macie hasło?
-Czysta krew- powiedział Riddle, który był najbardziej świadomy z tej trójki.
Po wypowiedzeniu hasła weszli do środka. Dziewczyna zostawiła ich samym sobie, a sama udała się w stronę swojego dormitorium. Po dojściu wykonała wszystkie potrzebne czynności (umyła się. naszykowała ciuchy, potrzebne eliksiry) i położyła się spać.
***Ranek, śniadanie
-Zobaczcie jak wygląda świeta trójka ślizgonów- powiedział kpiąco Ron
-No, musieli nieźle zabalować- dodał Harry
-Co mnie oni obchodzą. Mam większe problemy niż straszny wygląd ślizgonów i ich wczorajsze zajęcia- powiedziała spokojnie Hermiona, po czym wstała i udała się po potrzebne książki. Musiała się pośpieszyć, gdyż dzisiejszy dzień zaczyna Transmutacją, na którą nie bardzo chciała się spóźnić. I tak miała przerąbane u Mcważnej panny.Jak pomyślała tak zrobiła.
Ten dzień był bardzo męczący. Nie dość, że 8 lekcji to dodatkowo musiała na każdej wysłuchiwać krzyków nauczycieli skierowanych do uczniów domu Slytherina. Miała dziwne przeczucie, że coś się zdarzy lub zdarzyło nie dobrego. Kierując się w stronę biblioteki została zatrzymana przez trzecioroczniaka, gdyż została wezwana do dyrektorstwa przez co musiała zmienić kierunek swojej drogi.
***Gabinet Dyrektora
-Chcesz jej powiedzieć prawdę, czy będziesz dalej ciągnęła tę farsę?- spytał dyrektor
-Dzisiaj powiem część prawdy. Szczegółów dowie się wkrótce. I tak mam obawy co do przyjęcia tej wiadomości, a co dopiero kilku innych.
-Dobrze, że postanowiłaś choć coś ujawnić- powiedział dyrektor.
Po chwili słychać było pukanie do drzwi gabinetu. Dumbledor powiedział ,,proszę" a w drzwiach ukazała się postać wysokiej szatynki.
-Dzień dobry. Dyrektor mnie wzywał?- zapytała dziewczyna nie zauważając kobiety stojącej w rogu pokoju.
-Tak wzywałem. Mam do ciebie sprawę. Właściwie nie tyle ja co ktoś inny- powiedział spokojnie
-Jeśli mogę spytać to kto?
-Ja- powiedziała kobieta. Dziewczyna, która dotychczas stała tyłem do kąta, odwróciła się z prędkością światła i spojrzała nie dowierzjąc na osobę się tam znajdującą.
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową miniaturkę :)
http://mojeminiopowiadania.blogspot.com/