-Mama? Co ty tu robisz? Jak się tu wogóle dostałaś?- nastolatka zaczęła zasypywać ją gradem pytań.
-Zwolnij, pokolei. Więc tak
-Nie zaczyna się od "Więc"- przerwała młodsza
-Dobrze, dobrze. Dostałam się tu za pomocą teleportacji. Proszę nie przerywaj mi. Wszystko Ci opowiem, ale może w innych okolicznościach. Jestem tu, żeby Cie powiadomić, że moja matka, a twoja babcia jest poważnie chora i kazała mi Cię do niej przyprowadzić.
-Dobrze. Pójdę z tobą, ale wciąż nie rozumiem paru rzeczy. Poczekaj chwilkę, pójdę spakować pare rzeczy, bo wszystko jest tutaj, a w domu pustki- powiedziała spokojnie nastolatka
Po chwili w gabinecie zostało dwoje, dość potężnych czarodzieji. Żaden z nich nie chciał za dużo mówić. Mężczyzna nie był pewny, które z wielu pytań zadać, a kobieta nie miała ochoty i dodatkowo nie chciała zniszczyć uknutego planu. Po 15 min. do gabinetu weszła nastolatka i oznajmiła, że jest już gotowa.
-Do widzenia dyrektorze.- powiedziała w drzwiach dziewczyna
-Do zobaczenia- powiedział staruszek.
Po chwili dwie podobizny były już przy bramie wyjściowej Hogwartu.
-Ty żartowałaś z tym teleportowaniem, prawda- zapytała młodsza
-Nie, mówiłam całkiem poważnie. Teraz przeniesiemy się do mojego rodzinnego domu. Poznasz twoją prababcie prawdopodobnie. Ale nie obiecuję. Dobra koniec gadania. Chwyć mnie za ramię.
Kiedy się już przeniosły ujrzały:
-Mamo gdzie my jesteśmy?
-W Wielkiej Brytani.
-A dok...- nie zdążyła dokończyć, ponieważ w ramiona jej matki rzuciła się jakaś kobieta.
-Kochana, nie mogłam się doczekać. To jest twoja córka?
-Dokładnie. Wiesz może gdzie znajdę moją matkę?
Dziewczyna cieszyła się, że była pilną uczennicą. Dzięki swojej wytrwałości może teraz mówić jak i rozumieć wiele języków.
Kiedy obca jej kobieta skończyła się wypowiadać, jej matka zwróciła się do nastolatki.
-Pójdziemy teraz odwiedzić twą babcie. Proszę nie zadawaj zbędnych pytań. Kiedy skończymy odwiedziny odpowiem na twe pytania. Proszę też byś zachowywała się posłusznie w jej otoczeniu, wiesz jaka jest.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową i ruszyła śladami Swej rodzicielki w stronę budynku. Po 15 min były już przy drzwiach. Młodsza z kobiet bardzo się zdziwiła, gdy weszła do środka, a przed nią i jej mamą pojawił się skrzat domowy. Zaskoczyła ją równierz reakcja jej starszej kopii. Kobieta jakby znała to od dziecka zwróciła się do małego stworzenia, jak znane jej osoby z rodzin arystokratów. Kiedy wyrwała się z zamyślenia zauważyła jak skrzat prowadzi jej matkę w stronę schodów. Nie chcąc się zgubić dziewczyna podbiegła tak, by isć na równą z matką.
-Pani zaczeka.- powiedział skrzat po czym wszedł do pomieszczenia przed, którym się zatrzymały.
Nie minęły 3 min, a już wchodziły do środka. Kiedy znalazła się w środku, od razu stwierdziła, że znajduje się w gabinecie. Gdy się przyjrzała wystrojowi, zauważyła kobiecą rękę w wystroju. Odwracając się w stronę okna przed, którym stało biurko spostrzegła kobietę siedzącą między biurkiem, a oknem.
-Witaj babciu- powiedziała kiedy tylko zauważyła jak jej się przygląda.
-Witaj babciu- powiedziała kiedy tylko zauważyła jak jej się przygląda.
-Witam. Proszę usiądźcie-powiedziała kobieta. Kiedy goście zajęli swoje miejsca, zaczęła mówić zwracając się szczególnie do Hermiony- Wiem, że to dla ciebie wielkie zdziwienie. Patrząc na twój wyraz twarzy, domyślam się, że twa rodzicielka nic Ci nie powiedziała.
-Przepraszam, że przerywam Babciu, ale nic nie rozumiem- przerwała panna Granger.
-Za moment wszystko Ci wyjaśnię. Tylko przygotuję poczęstunek.
-Oczywiście. Zaczekam.
-Fili- zawołała pani domu donośniejszym głosem niż dotychczas właścicielka pomieszczenia, jak i budynku. Nie minęły 2 sec, a przed nimi zmaterializował się skrzat domowy.
-Pani wzywała Fisi.
-Tak wzywałam. Proszę przynieś nam coś do picia oraz przekąskę.
-Tak Pani- Powiedziała, skłoniła sie do samej ziemii i zniknęła.
Po zniknięciu skrzata w gabinecie zapadła cisza. Najstarsza z obecnych kobiet postanowiła przerwać tę ciszę.
-Proszę zajmijcie miejsca przy stoliku. Tam są wygodniejsze miejsca. Jako, że ta opowieść jest dość powikłana, muszę wziąść dodatkową pomoc.
Jak powiedziała tak zrobiła. Wstała, podeszła do jednej z półek znajdujących się w pomieszczeniu i wyjęła z niej największą i prawdopodobnie najstarszą książkę. Dziewczyna zdążyła przeczytać tytuł, a brzmiał on: ,,Historia najstarszych czarodziejskich rodów".
Kiedy kobieta przeglądała tytuły, by znaleźć odpowiednią księge skrzat przyniósł to co mu kazano.
-Dobrze. Skoro wszystko co potrzebne już jest, możemy zaczynać. -powiedziała dziarsko babka Hermiony, Alice.- Znasz może ród Reszą?
-Tak, obiło mi się o uszy, gdy byłam w Hogwarcie.
-To dobrze, trochę ułatwia mi to sprawę. Jeśli wiesz, ten ród jest spokrewniony z Merlinem w pierwszej lini. Tak samo z założycielami Hogwartu
-Tak wiem.
-To dobrze. Mogę więc przejść do sedna sprawy. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz